![]() |
cement z kosmosu? |
Nie wiem czy mamy takie szczęście wyjątkowe, czy pecha ale znów pod naszym pokojem była knajpa i impreza. No działo się do 24tej. Masakra. Troszkę się nie wyspałam bo nie mogłam zasnąć do momentu aż nie zrobiło się cicho. Wstałyśmy wcześnie bo przecież zaczynałyśmy normalny dzień caminowy - bez ulgi, autobusu, pociągu i podjazdów.
Było ciemno jak wychodziłyśmy, ale drogę znałyśmy bo po pierwsze miałyśmy mapkę z informacji turystycznej no i dzień wcześniej przeszłyśmy się tamtą trasą.
![]() |
sztuka caminowa |
Poznajemy uroki Via Romana XIX, bo tym śladem biegnie camino - lub go naśladuje. Więc zamiast iśc prosto, to kluczymy i chodzimy raz w prawo, raz w lewo. Rano może jest to i zabawne, ale po całym dniu wędrówki nie będzie nam się to już podobało. Ale na razie idziemy.
Trafiamy na most rzymski (?) i ciekawy kamień z wyciętym konturem pielgrzyma. Jesteśmy juz na camino i nie da się tego niezauważyć.
Przed wyjściem z Tui na murze jest napisane, że tylko 114km nam zostało. Chyba w linii prostej bo ten Roman co jego drogą idziemy to strasznie kluczył....
Przy maleńkim kościółku (chyba św. Jakuba) stał ogromny platan. We trzy nie da rady objąć go. :)
![]() |
ogromny platan |
Droga dalej prowadziła nas poboczem jezdni, a po przekroczeniu autostrady camino weszło w las.
W tym miejscu natrafiliśmy na miejsce śmierci św. Telmy nad malutkim strumieniem, którego brzegi spinał piękny kamienny most.
Św. Telmo jest bardzo czczony w tych okolicach - w wielu kościołach znajduje się jego figura. Charakterystycznym atrybutem tego świętego jest trzymana łódź - statek z żaglem w ręce.
Św. Telmo zmarł w tym miejscu gdzie jest postawiony kamienny krzyż, jak wracał z pielgrzymki do Santiago de Compostela.
Korzystając z tego, że było na czym postawić aparat - ustawiłam samowyzwalacz i jedna z nielicznych wspólna fota została zrobiona.
![]() |
most św. Telmy |
jedna z nielicznych wspólnych fotek |
Idąc szlakiem, co jakiś czas natrafiamy na słupki betonowe z oznaczeniem odległości do Santiago. Odległości podawane są nieco inaczej, niż na drodze francuskiej. Tu mamy np. odległość 109.675. Dokładność co do metra - pozazdrościć.
Po wyjściu z lasu docieramy do miejsca, gdzie dają pić - czyli baru. Kupujemy herbatę, kawę, bierzemy sello. Aneta kupuje coś. To coś okazuje się plackiem z rybą. Cóż....
Kilkaset metrów za barem jest strefa rekreacji i tam pod zadaszeniem, do słupa na łańcuszku przypieta jest pieczątka. Jest to jedna z najładniejszych pieczątek w moim credentialu. Owalna z kaczką. :) I w jakich okolicznościach zdobyta...
Ale koniec tego przyjemnego. Zaczyna się droga przez mękę.
Wszystkie przewodniki opisują to miejsce. I mają wiele racji w tym co piszą.
Jest to istna masakra.
Kilka kilometrów chodnikiem wzdłuż magazynów, składów celnych, fabryk. Dobrze, że była sobota i nie było takiego ruchu na tej drodze.
Szok.
Szłam i najpierw czytałam napisy na magazynach, potem patrzyłam sobie na rodzaje aut stojących, a potem został tylko bezmyslny marsz. No nie dałam rady po tym odcinku myśleć. Totalne wyłączenie umysłu. Straszne. Ale po kilku kilometrach na szczęście koniec strefy przemysłowej - teraz czas na miasto - przedmieścia O Porrino.
![]() |
krok za krokiem |
![]() |
nie wiem co znaczy - ale był miłą odmianą po brzydocie strefy przemysłowej |
Dobrze, że już można było na czymś oko zahaczyć i można było o czymś innym pomyśleć niż magazyny, fabryki i składy celne.
mogłabym takii mieć - ale nie dostanę do biegów |
rozmieniamy stówkę! |
Pokarało nas tylko w jednym. Łakomstwo nie popłaca! Skusiłyśmy się z Basią na gofra.
Takiego syfu to jeszcze nie jadłam. Niedopieczone ciasto - bo na zimną blachę było wylane, z jednej strony spalone, z drugiej niedopieczone. Polane było słodkim, mdłym sosem. FUJ.
Nie należy w Hiszpanii kupować gofrów. Trzeba jeść inne słodkości.
przed albergue w O Porrino |
---------
W Orbenlle bar z sello (były reklamy jeszcze dwóch barów w odległości około 200 metrów od camino).
Za barem idąc szlakiem dochodzimy do strefy rekreacyjnej z sello z kaczką.
Msza św. w Porrino o godzinie 19.30 wg informacji w albergue - zaczęła się trochę wcześniej, chyba o 19.00.
W albergue nie ma pralki i suszarki, tylko ręce i sznurek. Za to w kuchni jest kilka garnków i naczyń do jedzenia.
-----------
ALBREGUE (wg. www.vialusitana.org)
O PORRIÑO
Albergue de Peregrinos de Porriño – 51 lugares – 6 €
Avenida de Buenos Aires
Tel: 986 335 428
De 1 de Dezembro a 31 de Maio as chaves estão na Polícia Municipal (Casa do Concelho)
Tel: 986 335 428
De 1 de Dezembro a 31 de Maio as chaves estão na Polícia Municipal (Casa do Concelho)
Roman, jak budował tę drogę:) był ciągle pijany - to więcej niż pewne:)
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie był taki bezmyślny marsz -można wtedy iść i się oderwać od rzeczywistości, być sam na sam ze sobą i swoimi myślami, zapatrzeni w koniec drogi i czubki swoich butów.
Ten placek z rybą (zresztą wędzoną) kupiłam do kawy - bo wyglądał jak placek z rodzynkami...
OdpowiedzUsuńPotwierdzam,droga kręta I pod koniec wykańczajaca-brak jakiegokolwiek baru i zaraz strefa industrialna.W upał bardzo ciężko.
OdpowiedzUsuń