środa, 19 czerwca 2013

ruszamy na camino! Povoa de Varzim - Marinhas

Dokonałyśmy niemożliwego. Zgubiłyśmy się na początku naszej Drogi.
Błąkałyśmy się po A Ver-o-Mar jak sieroty. Kręciłyśmy się w kółko. Byłam zła na całą tą Portugalię, na brak oznakowania i zupełną niewiedzę ludzi pytanych o drogę.


Zaczęło się całkiem banalnie. Wysiadłyśmy na stacji metra w Povoa de Varzim. Kierując się wskazówkami z przewodnika dochodzimy do kościoła. No i pojawiły się problemy. Czy iść jedną trasą czy drugą... no ustaliłyśmy, że idziemy trasą, która jest opisana jako oznaczona.
W kościele św. Jakuba w Povoa de Varzim jak pytałyśmy którędy prowadzi Camino de Santiago jakaś kobitka powiedziała, że "Santiago to nie jest tutaj tylko w Hiszpanii...." Tyle to ja też wiedziałam...
Całkowicie mnie to załamało. Nikt nic nie wiedział o camino, nie mogłyśmy się dogadać aby zapytać o drogę. Totalna masakra.

Nie było żadnych oznaczeń. Przynajmniej my nie znalazłyśmy. Doszłyśmy do A Ver-o-Mar. Tam zrobiłyśmy około 10 km kręcąc się w kółko... W końcu dotarłyśmy do jakiejś drogi gdzie był przystanek. Nie wiedząc co zrobić podjechałyśmy do Fao. Tu ukazał nam się znak Camino de Santiago!!!!
W końcu coś!

Znalazłyśmy bar, gdzie wypiłyśmy herbatę i kawę z mlekiem. Zrobiło się miło.
Ruszyłyśmy do Esposende kierując się żółtymi strzałkami. 
Strzałki prowadziły nas przez miasto. W pięknym kościółku było sello 'self service'. Już upał tak nie dokuczał. 
Jacyś rowerzyści zawołali za nami "buen camino". Wiedziałam, że w końcu dotarłam na Drogę. 
W pogotowiu ratunkowym w Marinhas skierowali nas do albergue. Otwarli trochę wcześniej bo przyszli dwaj Włosi, którzy szli aż z Lizbony.
Wieczorem dołączyła do nas Maria - Hiszpanka mieszkająca w Anglii.
Tej naszej pierwszej nocy było nas 6 w schronisku.
pierwsza żółta strzałka na naszej drodze - most przed Esposende

w końcu uśmiech

w Esposende

strzałki są już wszędzie

nadmorska promenada

już w Marinhas

kościół w Marinhas

nasze albergue

przed albergue


piękne płytki w kościele
To zgubienie to chyba było mi potrzebne, abym mogła się odnaleźć. Dosłownie i w przenośni.
Św. Jakub potem nas odnalazł.


----
Albergue w Marinhas  klucz w pogotowiu ratunkowym (czerwony krzyż) otwarte od 17. Rano klucz wrzucamy do skrzynki pocztowej w pogotowiu.
Miejsc 14. Donativo. Mikrofalówka, zlew, kilka naczyń.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz