wtorek, 26 marca 2013

Warszawa - Madrid - Astorga

Ze względu na remont DK 8 z Bełchatowa na lotnisko Okęcie jechałyśmy drogą okrężną, ale znacznie szybszą niż stanie w niekończącym się w tamtym czasie korku.
http://goo.gl/maps/E9VqJ
Trasa przez Nowe Miasto nad Pilicą była dobrym pomysłem.
Auto zostawiłyśmy na parkingu, który znalazłam w internecie i wcześniej zarezerwowałam postój. Miałyśmy w cenie transport na lotnisko i odbiór po powrocie.



Pogoda była mało czerwcowa. Padało i zimno było. W sam raz na nasze sandałki.
Lot minął całkowicie w chmurach - a miałam ochotę pooglądać Alpy.
Za to Madryt - upał.... Lekki szok temperaturowy...
przetransportowałyśmy się na terminal T4 skąd miał odjechać nasz autobus do Astorgi, bagaże zostawiłyśmy w przechowalni i pojechałyśmy do miasta kupić bilet na podróż powrotną z Santiago do Madrytu.
Wcześniej na stronie www.renfe.es sprawdziłam o której jedzie pociąg Santiago-Madryt, powiedziałam do przemiłego Pana "tren hotel, camas turistas" i bilety miałyśmy  Trochę martwiło nas to, że nijak te nasze numery łóżek nie można pogodzić żeby były obok siebie. Ale wytłumaczyłyśmy sobie, że tyle ludzi już pewnie kupiło bilety i nie ma miejsc.

Wróciłyśmy na T4 i czekałyśmy na autobus do Astorgi.
Wcześniej dołączyła do nas Ania poznana na forum, która rozpoczynała z nami camino.

Hiszpania jak to Hiszpania.... Gorzej niż czeski film z tym autobusem :)
Przyjechał autobus, który pozbierał całe "towarzystwo caminowe", które sie tam zebrało - pomimo, że trasy planowanego camino mieliśmy różne. Zawieźli nas na dworzec główny i tam znów zmiana autobusu. Oczywiście nikt nic nie wie. Wesoło...

Na szczęście wsiadłyśmy do naszego autobusu właściwego i zaczęłyśmy podróż na trasę.
Było grubo po północy.
Około pół godziny przed Astorgą (godzina 4.30) zatrzymaliśmy się na dworcu, który był otwarty, więc pomyślałyśmy, że w Astordze też będzie....

Godzina około 5.00 ciemno, głucho, wszystko zamknięte... autobus nas wysadził na ulicy....
Dworzec zamknięty....
Gdzie tu iść?
Jakoś się odnalazłyśmy i poszłyśmy na główny plac koło muzeum Gaudiego, które tak bardzo chciałam zobaczyć.

Tam na ławce się przebrałyśmy i cóż...

poszłyśmy...
Pierwszy znak na drodze powiedział, że jak tam pójdziemy to dojdziemy do Santiago.

----------
czego mnie to nauczyło?

Że dworzec bez względu na wielkość miejscowości może być albo zamknięty, albo otwarty.
Że przeważnie jest odwrotnie niż by się chciało.
Że dobrze mieć wydrukowany wcześniej paszport pielgrzyma.
Że strzałki wskazują drogę do Santiago:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz