niedziela, 7 kwietnia 2013

Fatima

Jest niedziela, wieczorem (o 22) mamy autobus do Fatimy.
Spakowane wybieramy się na dworzec.
Pada. Sandały mokre. Spodnie mokre. Peleryny mokre.
Galicja.

Na dworcu czekamy w restaurcyjce na autobus. W tak zwanym międyczasie wpadamy na pomysł wysuszenia sandałów za pomocą suszarki do rąk w toalecie.


Działa! Eureka! Nogi nie są zimne, skarpetki nie będą moknąć od butów. Można spokojnie podróżować do Fatimy.
Autobus przyjeżdża trochę spóźniony, ale 15 minut to niewiele jak na hiszpańskie warunki.
Ładujemy się i zaczynamy podróż na południe.
Piękne widoki za oknem powoli zastępowane są przez ciemność. Nadchodzi noc. Wpadamy w drzemkę.
Mamy dojechać na miejsce około godziny 4tej miejscowego czasu (jest zmiana czasu pomiędzy Hiszpanią a Portugalią).
Około 3.30 autobus gdzieś podjeżdża. Kierowca mówi że Fatima. Wysiadamy. Razem z nami oszołomiona lub nie dobudzona Japonka.
Chcemy usiąść na dworcu, poczekać.
Dworzec zamknięty na głucho. Jakiś remont placu.
Rewelacja. Powtórka z Astorgi.
Nie pozostaje nam nic innego jak iść w kierunku bazyliki. Nie wiemy za bardzo jak daleko to jest, ale okazuje się, że to rzut kamieniem.
Teren przy bazylice jest otwarty, oświetlony, jest spokojnie.
Chce nam się tylko siku...
Kibelka nie możemy nigdzie znaleźć, więc wskakujemy w żywopłot. Trudno.
Idziemy pod bazylikę, potem do kaplicy objawień.
Za ciepło to nie jest.
Dobrze, że mam drugą parę skarpetek.
Przynajmniej nie pada.
Siadamy na ławkach. Nogami wchodzę do śpiwora. O niebo lepiej.
O 6 jest Msza. Po polsku - jakaś grupa pielgrzymkowa. Z zainteresowaniem patrzą na nas. Potem podchodzimy i mówimy, że my to nożni pielgrzymi z Santiago. Szacunek dla nas. Jestem dumna.
widok na starą bazylikę

nasz papa

miejsce gdzie można nabrać wody

każdy z własną prośbą...

nowa bazylika

specjalne miejsce do stawiania świec

procesja ze świecami

Około południa decydujemy się jednak poszukać noclegu. Wcześniej miałyśmy w planie spanie pod chmurką - bo tak miało być ciepło... jednak plany zostały szybko zweryfikowane przez pogodę i temperaturę. Idziemy szukać noclegu. Na chybił-trafił wchodzimy do budynku gdzie pisze 'pensao'. Jedyne z nielicznych budynków gdzie nie pisze 'hotel'.
Recepcja jak recepcja. Wchodzimy, 'good morning', bla bla bla że chcemy tu spać jedą noc mówię. Pani ładnie odpowiada. Tłumaczę Basi. Pani słucha. Pyta czy my po polsku mówimy i czy my jesteśmy z Polski. Oczywiście! Mówi, że zniżka jest dla Polaków bo 'dowodzi' tu ojciec marianin z Polski i dla Polaków 5 euro mniej.!!
Ma być też śniadanie, proimy, aby było około 7 bo autobus mamy wcześnie. Da się to załatwić.:)
Idziemy do pokoju, zostawiamy rzeczy, idziemy do bazyliki i pochodzić po okolicy. Znajdujemy gdzie trzeba iść na drogę krzyżową. Idziemy, w skupieniu przechodzimy dróżkami.
Wracamy do hotelu. Robimy drzemkę a wieczorem idziemy na procesję ze świecami. Pięknie jest, ale i zimno. Najcieplej jest przy miejscu gdzie świece się stawia.
Wracają te moje zainteresowania piromańskie. Uwielbiam odpalać te świeczki, które już zgasły, przestawiać, zapalać. Zabawa! Jak dziecko....

Rano śniadanie pełny wypas, dwie bułki, ser, wędlina, dżem, herbata, kawa.
Autobus odjeżdża o czasie. Jedziemy. Pięknie jest. W Porto godzinny przystanek.
odpoczynek w Porto


2 komentarze:

  1. Ile kosztował bilet do Fatimy i Fisterry?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pamiętam teraz dokładnie ale wydaje mi się, że około 75 euro w dwie strony (Santiago-Fatima-Santiago) za osobę.
    Fisterra (tam i powrót) około 22 - 25 euro też dokładnie nie pamiętam

    OdpowiedzUsuń